piątek, 3 maja 2013

Rozdział 6. Cieszmy się każdą chwilą.. My? Czyli kto..?


Całowaliśmy się długo. Bardzo długo. Wkońcu coś uderzyło mi do głowy że nie powinnam.
- Ejj , ejj! Stop.. - Jack stop! Przecież ty masz dziewczyne.. - powiedziałam.
- Zapomnij o niej - zaczął mnie znowu całować. Wziął mnie na ręce i chciał przenieść na łóżko.
- Nie Jack! - Uspokój się! To nie uczciwe. Ja nie moge! Musisz się zająć jedną dziewczyną.
- Maleńka już mam! Ciebie , kochanie. - powiedział i położył rękę na mojej twarzy.
- Nie , nie masz! - Nie dotytkaj mnie.. Nie jestem twoją własnością.
- Co? Anka? O co Ci chodzi...
- A o to że jeszcze wczoraj pobiłeś mojego najlepszego przyjaciela, masz dziewczyne , a całujesz się ze mną! - Wgl.. nie powinno mnie tu być. - Przepraszam musze już iść. Zabrałam swoją torbe i już wychodziłam gdy Jack chwycił mnie za rękę.
- Puść mnie! - krzyknełam. Wyrwałam się i trzasnełam drzwiami. Nie będę łatwą dziewczyną , która daje się sobą pomiatać. Niech się postara! Zresztą ma już dziewczyne. Nie jest uczciwy wobec niej więc napewno nie jest uczciwy do mnie. Nie moge tak. Pobiegłam szybko do 'domu'.
- Hej Sara! - Chodź na deske. - Musze się komuś wygadać.. bo.. oszaleje! - krzyknełam z łzami w oczach.
- Ok już , już . - zabrałyśmy deskorolki i odrazu pojechałyśmy w strone morza.. Gdy jeździłam zawsze poprawiał mi się humor.
                                      
Usiadłyśmy na piasku i zaczełam wszystko jej tłumaczyć. Jak było... Co zaszło mniędzy mną , a Jackiem.. Zdziwiła się. Zdziwiła się że to wszystko wytrzymuje i nie chce się zabić. Nawet nie wie jak bardzo chce... Mam ochote czasem skończyć z mostu albo się utopi .. Nagle jakieś głosy zawołały mnie z oddali. Nie miałam ochote się odwracać zato Sara miała.
- Ty patrz! - Znasz tych gostków? Bo oni Ciebie chyba tak.. Jacy przystojni...
- Kto znowu!! - Zawołałam.  Poznałam że to Maxi i Oskar. - Tak znam.. Koledzy Jacka.
- Heej.. - powiedzieli.
- Cześć. - To jest Sara moja najlepsza przyjaciółka.. - powiedziałam z niesmakiem. Nie miałam ochoty na towarzystwo..
- Cześć Sara.. - powiedział Oskar. Zauważyłam że spodobała się ona Oskarowi.
- Hej - odpowiedziała.
- Ania.. Mam do Ciebie sprawe. - powiedział Maxi.
- Ok mów..
- Chodź na strone.. - powiedział i pokiwał głową w bok.
- Już ide.. - wstałam z zkwaszoną miną.
Poszliśmy na skałki. Dokładnie gdzieś prześliśmy dziesięć kroków. Sara i Oskar zostali i gadali coś o deskach.
- Możesz mi powiedziec o co chodzi? - spytał sie Max.
- Nierozumiem..
- Nie udawaj! Nie lubie kłamstwa..
- Naprawde nie wiem o co Ci chodzi.
- O Jacka. Zerwał ze swoją dziewczyną. Zmusiłaś go?
- Nie no co ty! Ale dlaczego?.. Zerwał z nią..? - zdziwiłam się
- Tak.. Dokładnie. Ania.. zawsze ją wychwalał i zrozum nie wiem dlaczego teraz miałby ją zostawić. Chyba że tym powodem byłabyś ty. To go rozumiem. Jesteś niesamowita.
Wtedy nasze oczy się zetkneły ze sobą... Nie wytrzymałam i musiałam jakoś odragować.. Pocałowałam go.. Tak mocno i czule że niedało się tego opisać.
 
Max nie przestawał widać że mu to pasowało. Ja musiałam się wyluzować. Jego usta były takie kuszące że nie mogłam przestać. Nigdy nie spotkałam chłopaka o tak cudownych ustach. Był najlepszy... Był świetny.. Widziałam jak się uśmiecha  gdy się całowaliśmy.. To było urocze. Chciał tego.. Tak samo jak ja. Czułam się troche źle.. Również całowałam się z Jackiem..Narobiłam mu może troche nadzieji? To było może głupie , ale cudowne uczucie u obydwóch chłopców. Max był ode mnie o dwa lata starszy , tak samo jak i Jack. Otworzyłam oczy. Nagle przestaliśmy się całować.
- Idziemy się przejść? - spytał oblizując usta.
- Tak.. jasne.
Szliśmy plażą czasem podpatrując na siebie. Czuliśmy się 'niezręcznie' , a przynajmniej ja się tak czułam. Cały czas myślałam że popełniłam błąd i z Erykiem i z Jackiem i teraz również z Maxem.
- Wiesz.. - Jack Cię kocha.. - powiedział Max.
- Co? - Jak to? - oszalałam ze zdziwienia.
- To znaczy.. podobasz się mu. - Nie moge mu tego zrobić. -Wiem że jak się zakocham będzie jeszcze ciężej się od Ciebie 'uwolnić'. Nie możemy być razem. Mój kumpel poznał Cię pierwszy to by było nie fair.
- Łoo.. Zabolało. - A czy ja mówiłam że mamy być razem..? - powiedziałam.
- Nie.. - Ale to całowanie wszystko wyjaśnia. - Mamy taki układ między mną , a Jackiem. -Kiedy jest fajna dziewczyna.. jest wyścig.. kto pierwszy ten lepszy.
- Czyli ty nie możesz ze mną być..? - zapytałam obużona.
- Tak , dokładnie.
- To głupie! Jesteście obydwoje głupcy! Czy ja wam mówiłam że z wami będę? Nie! Więc o co wgl ta afera! Wiesz.. nie chce mi się z tobą gadać! Za dużo wrażeń jak na dziś... - spłyneła mi jedna mała łezka z wycięczenia.
- Jakich wrażeń?..  -Widac było że nic nie wiedział..
- Z Jackiem. -Ale nie chce o tym gadać..
- Całowałaś się z nim?! - Prawda!? - Dlatego mówiłaś "czy ja wam mówiłam że z wami będę?!".. - Już rozumiem!.. Jak mogłaś. Wykorzystujesz nas dwóch?
- Nie! To nie tak.. To on zaczął.
- Lepiej zwalić na innych. - Ze mną się chciałaś tylko wyluzować , tak? Myslałem że jesteś inna. - Musze iść cześć.
- Poczekaj! - Ale i tak poszedł.. Nawet się nie obejrzał. W sumie miał się o co wkurzać. Też bym była zła. Co ja mówie byłabym załamana i w*urwiona..Ale taka prawda. Chciałam się wyluzować. Wróciłam do 'domu' zapominając o Sarze.
- Hejj , maleńka. - Co to za minka? - spytał Eryk.
- Aaa.. Taka se. - powiedziałam nieco załamana. Tak to dobre określenie byłam po prostu załamana. Wykorzystuje chłopców. Co się ze mną dzieje do cholery?!
- Co się stało..? - Ze mną możesz być szczera. - chwycił mnie za ręce i podprowadził do siebie.
- Nic się nie stało, naprawde. - Jestem troche zmęczona. - powiedziałam odwracając głowe w inną strone.
- Dobra. - Jak będziesz chciała pogadać zawsze jestem do usług.. - miał już odejść, aż nagle chwyciłam go za ręke. - Co się dzieje? - powiedział.
- Nic po prostu , jestem głupia. - Wiesz jak głupia?! - Co ja sobie myślałam wykorzystuje chłopaków.. - zapłakana mówiłam.
- Hejj , mała popatrz na mnie.. nie martw się! - Wszystko się ułoży.
- Niby kiedy?! - łzy spływały mi po policzkach.
- Napewno kiedyś.. - Lekko położył rękę na moich policzkach i otarł moje łzy.
- Kocham Cię! - Kocham Cię jak brata. -Zawsze mi pomagasz.. - powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam, a on zamarł ze ździwienia.
- Ja Ciebie też. - Kocham Cię najbardziej na świecie. - powiedział , a ja patrzyłam przytulając się w jego oczy.
- Jesteś kochany.
-Wiem mała, wiem... - i obdarzył mnie jednym lekkim pocałunkiem w policzek. Był taki lekki że nie myślałam o niczym innym tylko o nim. - Chcesz się położyć? - pokiwałam głową na zdecydowane "Tak". Wziął mnie na ręce jak swoją dziewczyne i zasiósł na góre. Ściągnął mój sweter , spodnie i pocałował mnie w czoło. Widział  mnie już wiele razy w bieliźnie , więc się "dawałam".
- Zostań ze mną , prosze. -powiedziałam , smutno.
- Dobrze. - Wszedł pod pościel i pozwolił mi położyć głowe na jego ramieniu, sam otulił mnie ręką. Kochałam go za to. Za tą jego czułość. Był taki ciepły..zasnełam w niecałej minucie.

Ranek

Obudził mnie dzwonek komórki. Dzwonił Jack. Nie chciałam odbierać. Zauważyłam że nie ma obok mnie Eryka. Ubrałam się w coś na luzie (na szybko).
I zeszłam na dół. Niestety nikogo tam nie zastałam. Sprawdziłam wszystkie pokoje ale również nikogo nie było. Zrobiłam sobie omlety i polałam miodem. Jadłam w ciszy, nie rozmyślając nad niczym. Lubiałam taki spokój.. Oczywiście od czasu do czasu. Tak to nie mogłam usiedzieć na mniejscu! Wstałam napiłam się tradycyjnie soku pomarańczowego i zabrałam swoją torebke i okulary. Szłam w kierunku plaży. Rozglądałam się ale i tak nie mogłam nikogo "dopatrzyć". Zastanawiałam się czy nie jestem ślepa.. Tak to śmieszne ale rzeczywiste! Usiadłam na piasku i zaczełam pisać sms do Eryka:
"Hej, zastanawiam się gdzie zniknąłeś!? Gdzie jesteś? "
Długo czekałam na marne. Nie odpisał. Martwiłam sie o nich wszystkich. Miałam w zamiarze iść do Maxa i wszystko mu wytłumaczyć. Ale tak naprawde nie wiedziałam co chce mu powiedzieć? "Przepraszam za to że Cię wykorzystałam?" Bezsens.Żałuje że ich poznałam. Naprawde. Miałam serdecznie wszystkiego dość! Wstałam i szłam powolnym krokiem ale nie w strone Maxa tylko domu. Gdy weszłam przywitał mnie Eryk z kwiatami w ręku. Po całym domu wisiały balony. Nie wiedziałam na początku o co chodzi. Jak mogłam zapomnieć? Jaka ja głupia..
- Cześć, słoneczko! - Zapomniałaś o naszej rocznicy? - powiedział Eryk wręczając mi kwiaty i dając buziaka.
- Chyba zapomniałam! - Dziękuje Eryczku. - Nie trzeba było! - zaśmiałam się , odbierając kwiaty i oddając pocałunek. Było mi głupio bo ja nic dla niego nie miałam.
- Mam zaplanowany cały dzień. - Pojedziemy w fajne miejsce ok? - Sam na sam. Jak przyjaciele , wkońcu to nasza 5 rocznica przyjaźni , wszystko zaplanowałem.
- Tak! Tak! Tak! - Jezu jakiś ty kochany! Uwielbiam Cię! - i pobiegłam szybko przebrać się w coś fajnego i odświerzyć się.
Nałożyłam lekki makijaż nie wyzywający i ubrałam się.
- Pięknie wyglądasz! - Wiedziałem że ubierzesz się w coś na luzie i dobrze. - powiedział.
- Ale ja Cię uwielbiam , Haha - zaśmiałam się.
- Chodźmy - chwycił mnie za rękę.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy gdzieś w nieznajome mi miejsce. Śpiewaliśmy piosenki , było tak cudownie. Gdy wysiedliśmy kupiliśmy sobie lody i poszliśmy pozwiedzać tyle miejsc. Ta wyspa była wspaniała... Eryk tak wszystko zaplanował... Idealnie!
- Dasz się jeszcze zaprosić na kolacje? - zapytał.
- Jasne że tak! - odpowiedziałam ucieszona.- Tylko nie chce żebyś przepłacał..
- Nawet się nie wygłupiaj ,dziewczyno!
Poszedliśmy do restauracji o nazwie "For lovers"- (Dla zakochanych). Pomyślałam że to troche dziwne że Eryk prowadzi mnie w takie miejsce skoro nie jesteśmy parą, ale i tak nie zastanawiając się dłużej poszłam bez sprzeciwu. Gdy weszliśmy do środa grała piękna muzyka: The Wanted - Lie to me. Zakochałam się w niej. Przypomniały mi się wszystkie dawne chwile z Erykiem. Kiedy bawiliśmy się na placu zabaw jak 5 latki ! Albo kiedy jeździliśmy wózkiem z Biedronki ! Było tak fajnie. Wszystko było łatwiejsze...proste.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM!!!!!!!!!!!!! ZACZYNAM OD PRZEPROSIN PONIEWAŻ ZBIERAŁAM SIĘ DO NAPISANIA TEGO PRZEZ MIESIĄC! PRZEPRASZAM!!! MYŚLE ŻE CHOCIAŻ JEDNA OSOBA TO CZYTA! BO NAPRAWDE ZALEŻY MI NA TYM. MYŚLE ŻE NIE PISZE NA MARNE I ŻE CHODŹ POŁOWA SIĘ Z TEGO WAM PODOBA! DLATEGO NIE PISAŁAM ŻE NIE MIAŁAM WENY. MIAŁAM DUŻO PROBLEMÓW I WAŻNYCH SPRAW. PRZEPRASZAM! WYNAGRODZE JEŚLI BĘDZIE DUŻO KOMENTARZY! UDOWODNIJCIE ŻE CHCECIE TO CZYTAĆ!
POZDRAWIAM I CAŁUJE ;*
 



piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 5. I pomyśleć że teraz nie mówimy do siebie zwykłego 'cześć' na ulicy...

Dedykacja dla : Emili Prasil : Mojej Najwspaniajszej przyjaciółki na świecie ♥ Kocham cię :* Myśle że Ci się spodoba to co dla ciebie napisałam! ;D

Przez zasłony prześwitywało słońce... Zaspana rozglądnełam się po pokoju. Spostrzegłam że nie jestem w swoim 'apartamencie'. Przestraszona podniosłam odrazu pościel. Zauważyłam że jestem w samej bieliźnie. Usiadłam na boku rogu łóżka i zaczełam płakać. Skąd mogłam wiedzieć gdzie jestem? Co ja tamtej nocy robiłam?.. Nagle usłyszłam kroki. Spowrotem weszłam pod pościel, przymrugając jedno oko i nadal się rozglądając. Nagle zauważyłam Jacka i już niczego się nie bałam. Otworzyłam oczy. Jack był ubrany w szary dres i szarą bluze. Wyglądał tak słodko..
- Widze że już wstałaś , śpiochu. - powiedział z uśmiechem na twarzy. - Chodź coś zjeść.
- Co się wydarzyło wczoraj , wyggdukałam cicho. Bardzo bolała mnie głowa. Kacyk..
- Nic takiego.. - odpowiedział.
-Przecież wiem że coś było na rzeczy..
- Okey. Opowiem Ci wszystko po śniadaniu. Dobrze?
- Zgoda. - odpowiedziałam.
Pomłógł mi wstać i poprowodził mnie za rękę na taras gdzie już czekało śniadanie.Usiadłam naprzeciwko jego.
- Mogą się tu zlecieć moi koledzy. Uważaj. Jakby co.. - powiedział i zaśmiał się pod nosem. - Są nieco dziecinni i będą sie Ciebie pytać o wszystko.
- Okey. Chętnie ich poznam. - uśmiechnełam się.
- Heeeeeeeeeeejjjjjj! - Zawołało dwóch chłopaków. - Ale mam kaca. - powiedział jeden.
 Max --> Brunet
                                                                                Oskar ---> Blondyn
 
- Trzeba było tyle nie pić , ciotko - powiedział Jack.
- Odezwał się ten , który nie pije! - odpowiedział.
- Jestem bardziej odpowiedzialny od Ciebie. - A tak wogóle to to jest Ania. - Moja koleżanka. - powiedział.
- Oo Hej! - Miło mi cię poznać. - powiedział jeden. - Jestem Oskar.
- Mi Cię też.
- A ja jestem Max. - powiedział drugi. - Mów mi Maxi.
- Siemka Maxi. - zaśmiałam się. - Ciesze się że moge was poznać.
- A jak my się cieszymy - powiedział Max. - Jack nam wiele o tobie odpowiadał , jaka jesteś wspaniała i wgl..
- Hahha. - Naprawde? - zdziwiłam się.
- Dobra,dobra chłopacy nie zmyślajcie. - My już lepiej pójdziemy.. - odpowiedział Jack i pociągnął mnie za rękę.
- Twoi koledzy są naprawde uroczy.. - zaśmiałam się.
- Bez przesady. - Chodź dam Ci coś z mojej szafy. ( Do tej pory byłam w szafrloku).
- Przecież mam swoją sukienke!
- Obrzyganą i potarganą.. - powiedział.
- Jak to? -Co się wczoraj działo? Możesz mi powiedzieć wszystko?
- Naprawde nic się nie wydarzyło o czym własnie myślisz. To nic takiego.
- Chyba nie wylądowałam w... - i tu mi przerwał.
- Nie! W życiu! - powiedział.
- To w takim razie co się stało? - zapytałam.
- Nap... - przerwałam
- Musiało coś zajść skoro wylądowałam u Ciebie! - powiedziałam.
- Więc twój kochany kolega czy tam przyjaciel Eryk.. jeśli dobrze pamiętam upił się do nieprzytomności.
- Skąd ty to wiesz? Przecież go nie znasz.. - powiedziałam.
- Wykrzykiwał swoje imie na całą impreze.. Więc on.. Upił się i zarywał do każdej panienki , która tylko była w pobliżu. Upiłaś się. Naszczęście ja jeszcze trzeźwo myślałem. Zaczął zarywać do Ciebie. Ogólnie to zaczynał rozpinać Ci sukienke. Wiec mu przywaliłem...
- What the Fuck?!
- No mówie że mu przywaliłem. - Anka słuchaj ja nie chciałem ale jak widziałem że się do Ciebie zbliża to co miałem zrobić? Powiedzieć: Rób sobie co chcesz?! - Nie mogłem tego tak zostawić. - powiedział i grzebał w szafie za ubraniami dla mnie.
- Ale czy musiałeś go bić?! - Mogłeś mu coś powiedzieć..
- Do takiego pijanego kolesia nic by nie dotarło.
- W sumie prawda.
- Sama widzisz.- powiedział podając mi bluze i spodnie od dresu.
- Dzięki. - Wiesz ale i tak musze sprawdzić co u niego. Nie musiałeś odrazu go bić! To mój nalepszy kumpel i by mi nic nie zrobił , naprawde...
- Dziwne. Widziałem co innego.
- Co?
- Rozpinał ci sukienke , a później podciągnął ją do góry. - Zdążyłem na czas. Po prostu puściłem mu z łokcia. I się ogarnął.
- Krwawił ? - zapytałam.
- Nie wiem. Zająłem się tobą. - powiedział.
- Powinieneś zająć się nim , a nie mną! - Gdzie moge się przebrać? - zapytałam troche zła.
- W łazience. - Tutaj. - pokazał.
- Ok. To ide.
Byłam zła na Jacka. (Dżejka). Musiał go uderzyć? Może coś mu się stało.. Ale w sumie byłam też zła na Eryka. Wkurzył mnie. Jak młógł mnie tak zostawić! : Ide po Whisky po czym nie wracam wogóle? Zostawił mnie. Myślałam że ten wieczór (noc i wieczór) będzie inaczej wyglądała! Zupełnie inaczej sobie ją wyobrażałam. Czy tak czy tak musze sprawdzić co i jak u Eryka. A tak uciekając od tematu ta bluza była wspaniała. Ubrałam się w nią i uczesałam w koka na byle jak. Zawsze nosiłam gumke zawiniętą na rękę.
- Wyglądasz przepięknie w tej bluzie. - powiedział.
- Wkońcu twoja. Tak?
- Daje ją tylko wyjątkowym osobą. - odpowiedział.
- I to ja jestem tą wyjątkową? - uśmiechnełam się.
- Zdecydowanie Takk.
- Jesteś kochany, ale pewnie podrywasz tak wszystkie. - powiedziałam.
- Tylko Ciebie , mała.
- Haha. Ty też do mnie zaczynasz mówić mała? Ooo nie! - zaśmiałam się.
- Widocznie pasuje to do Ciebie widzisz! - Kto do Ciebie tak jeszcze mówi? - zapytał.
- Eryk.
- Ten dupek.?
-Nie mów tak o nim błagam cię nic ci nie zrobił.
- Ale by zrobił Tobie nie rozumiesz?
- Nic by nie zrobił! Może jedynie by mnie pocałował. Nic więcej. Zresztą ty masz dziewczyne więc czemu cię to obchodzi!?
- Tak jakby nie mam.
-Tak jakby.. Dobra wiesz już mi się odechciało z tobą gadać. Ciuchy oddam ci jutro albo jeszcze dzisiaj. - Cześć.
- Chcesz iść do niego żeby jeszcze coś ci się stało?
- Przy Eryku jestem bezpieczna Jack!! 
- Nie widać.
- Cześć! - wyszłam i trzasłam drzwiami. Przeszłam przez taras gdzie zastałam Maxa.
- Już idziesz, ślicznotko? - powiedział.
- Tak , niestety. Twój kumpel jest arogancki i dziwny. Nic nie poradze.
- Dobra jak chcesz. - Przejdzie mu , nie przejmuj się, mała.
- Nie będę , cześć.
Cześć.
Szłam uliczką. Szłam i szłam. Myślałam nad wszystkim. Może Jack mi nie mówi prawdy o wczoraj? Przyspieszyłam krok gdy przypomniał mi się Eryk. Weszłam do 'domu' i poszłam do 'pokoju' Eryka.
- Eryk! Jak z Tobą!? - zapytałam.
- Nic takiego...
Zauważyłam że miał podbitą wargę, rozwaloną noge i śliwe na oku. To chyba nie była przyczyna "Łokcia" Jacka?...
- Pokaż mi się! - wziełam wacik z łazienki i polałam na niego wode utlenioną.
- Zostaw! - To nic naprawde. - powiedział.
- Chyba widze nie jestem ślepa! - Pokaż..
- Ałł.. - przyłożyłam do jego nogi wacik.
Wszystko porządnie przetarłam. Zrobiłam mu dokładny okład. Rana była duża. Nie wiem czy będzie młógł się kompać z nią w słonej wodzie. Czy to przez Jacka? O co chodzi do cholery? Ta śliwa mogła być przez Jacka ale warga i ta noga? Rana na nodze dochodziła do mięsa.. Była przerażająca.
- Opowiadaj co się stało? - zapytałam.
- Nic , przewróciłem się.
- Mhm. Już Ci wierze , kochanie.. - zakpiłam z niego.
- Dobrze , dobrze..
- No mów.
- Wszystko zaczeło się od tego że poszliśmy na tą głupią impreze i wydarzyło się coś co wydarzyć się nie powinno.
- Tak już to wiem. - Proszę o dalszą część!
- Zostawiłem Cię. - Nie pamietam wszystkiego ale dużo jak kogoś 'opitego'. Poszłem po Whisky. Tak długo stałem w kolejce że aż mi się odechciało więc zawróciłem i zauważyłem cię z tym.. zastańcem.
- Jackiem? (dżejkiem)
- Dokładnie Tak!
- To nie jest zasraniec po pro...
-Jest! I mi nie przerywaj!
-Sam mi przerywasz!
-Okey. Wróciłem i jak zauważyłem cię z tym całym Jackiem to myślałem że go rozwale. Ale i tak nie miałem z nim szans , więc postanowiłem się upić i zaszaleć. Nie powinnienem.. Nie pamiętam z iloma babkami tańczyłem i się całowałem. Nie wiem czy zrobiłem czegoś czego powinnienem nie zrobić. Miejmy nadzieje że nie.. Słuchaj Ania ja cholernie żałuje.
- Dobrze. - Nie przymilaj sie do mnie lepiej powiec co ma to związek z rozwaloną nogą, wargą i śliwą na oku?..
- Pobił mnie twój kolega.
- Ale z łokcia nie?
- Ania.. Nie wiem co Ci powiedział ale to chyba nie wygląda na zwykłą bitwe z łokciem , co? Zacząłem zbliżać się do Ciebie i dostało mi się. W sumie go rozumiem. Najpierw w oko , potem w warge.
- A noga? - zapytałam.
- Z nogą było tak że jak wracałem zaliczyłem przewrotke.. z fikołkiem. Wpadłem w gąszcz winogrono...
- Hahhaa - zaczełam się zmiać.
- To nie jest śmieszne.
- No tak powaga - uśmiechnełam się. - Super że mi wszystko wyjaśniłeś. A co my tak ogólnie robiliśmy , no wiesz.. jak się do mnie 'zbliżyłeś'..
- Pociągnąłem Cię za rękę.. następnie.. - zawachał się.
- Następnie?..
- Obdarzyłem Cię pocałunkiem. - Nie martw się jednym. A później mi się dostało.
- Tylko za to?
- No tak. Przepraszam.
- Nic się nie stało! Przecież to nic takiego ,  byłes pijany. Ludzie robią różne rzeczy po pijaku.
- Ale powinnienem wrócić ,a nie Cię zostawiać.
- No takk... - Co później się wydarzyło?
- Nie pamiętam. Urwał mi się film.
- Mhm.. - Ide się przebrać. - powiedziałam i wstałam z łóżka.
- Byłas u niego? - zapytał zasmucony.
- Tak. Nie wiem dlaczego i jak się tam znalazłam.
- Dziwne..
- I to jak! - Dobra ide się przebrać. - i poszłam powiedzieć Bratu i Sarze że żyje.
Troche się zastanawiałam przy przebieraniu dlaczego Jack mnie okłamał. Przecież to niedorzeczne! Chciał żebym u niego po prostu spała? A może się coś tam wydarzyło?.. Nie.. Niemożliwe. Ubrałam się szybko w coś na luzie. Bluzke na ramiaczkach, krótkie spodenki i zarzuciłam 'kurteczke' wojskową . Kochałam ją..
Spakowałam ubranie pożyczone przez Jacka do torby , wziełam telefon i zrobiłam sobie na 'szybko' kanapke z dżemem.
- Gdzie się wybierasz? - Już chyba dość zabalowałaś , tak? - powiedział Tom.
- Tak, tak , braciszku, wiem! - Ale naprawde musze coś załatwić.
- Ok. - Bądź zaniedługo!
- Postaram się! - i wybiegłam.
Zmieżałam w kierunku Jacka. Chciałam mu oddać jego rzeczy i dopowiedzieć trzy grosze... Zapukałam mocno w drzwi do jego 'apartamentu' .
- Heej! - Wchodź, mała! - powiedział Max , który otworzył mi drzwi. - Ty pewnie do Jacka? Nieprawdaż?..
- Tak , dokładnie.
- Szkoda że nie do mnie. - powiedział z uśmiechcem.
- Haha. - Jesteś uroczy - zaśmiałam się, kiwając głową.
- Tak , wiem! - A ty piękna! - powiedział znowu uśmiechając się , a ja sie nieco zarumieniłam.
- Dziękuje , ale nie!
- Tak , mała , zdecydowanie Tak. - Fajnie że wkońcu mój kumpel znalazł super dziewczyne.
- Ale my nie jesteśmy razem.. - Przecież on ma dziewczyne, tak?
- Coś się pomiędzy nimi zmieniło.. - Chyba go zdradziła.. Pogadaj z nim. Pewnie Ci powie.
- Nie byłabym tego taka pewna. Okłamał mnie.
- Uuu.. Nie fajnie. - Dobra idź lepiej do niego! Jest na górze - pokazał  palcem na schody.
- Ok. - Miałam zamiar już zacząć wbiegać po schodach ale się wróciłam obdarzyłam Maxiego pocałunkiem w policzek i pobiegłam. Widziałam że był taki szczęśliwy jak poszłam.. Myślałam że rozwali stół.. To cudowne uczucie.. Wydaje mi się że mu na mnie zależy.
- Cześć. - powiedziałam.
- Hejj , mała wchodź. - powiedział Jack , który właśnie siedział opierając się o ściane.
- Proszę.. - oddałam mu bluze.
- Nie musisz..
-Masz!
- Ok. Dzięki.
- Czemu mnie okłamałeś? - Wytłumaczysz mi?
- Ale z czym?
- Błagam Cię nie udawaj że jesteś głupi i nic nie wiesz.. - Okłamałeś mnie! Pobiłeś Eryka. Ma śliwe na oku!
- Tak.. Wiem.
- Tak wiem? Myślałam że będziesz zaprzeczał!
- Po jaką cholere? - Masz szczęście że uratowałem Cię przed popełnieniem najgłupszego błędu na świecie!
- Może wcale by nie był głupim błędem! - powiedziałam.
- Mogłem Ci nie pomagać..
- Mogłeś! - Ale to zrobiłeś! Widzisz to był twój błąd.
- Nie moja wina że jesteś dla mnie bardzo ważna! - wziął się za głowe.
- Mhm.. Twoja! Jak widać czasem tak bywa. Przestań wciskać mi kit. Pobiłes mojego najlepszego kumpla i mówisz że dlatego że jestem dla Ciebie bardzo ważna? Pff.. Słaboo!
- Słabo.. Masz racje. Ale nie moge nic więcej powiedzieć jak tylko że jesteś cudowna. Poznałem Cię wczoraj i odrazu się w tobie zakochałem. - nagle wstał i oparł się o parapet rękami.
- Doprawdy? - zakpiłam.
- Tak doprawdy.
- Możesz mi powiedzieć co sie wczoraj wydarzyło po ty  jak pobiłeś Eryka?
- Zabrałem cię z tamtąd. - Wziąłem na ręce i zaniosłem tutaj. Nic więcej się nie wydarzyło. Naprawde. - zauważyłam jak się do mnie zbliża.
- Dobrze świetnie. - Myśle że nie kłamiesz.
- Przepraszam za wszystko.
- Nie przepraszaj! - Spoko. Rozumiem że nie mogłeś na to patrzeć.
- Uff..
- Ale zaraz , zaraz mogłeś troche zachamować! Myślisz że teraz co? Będę Ci mówić jaki to ty nie jesteś...?
Jack zaczął się do mnie zbliżać i zbliżać.
- Czemu tak dziwnie podchodzisz? - spytałam.
- Po to.. - pociągnął mnie za biodra i mocno pocałował.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heeej Kochani! Długo czekaliście.. Wiem! Ale był on dla mojej kochanej przyjaciółki ♥ Pisałam go długo ponieważ nad nim szczególnie się starałam!
To dla Ciebie Fiolet ;
Dzięki że jesteś ♥ Kc ;*
Pozdrawiam i prosze o Komy ;D
 
 
 
 


niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 4. To przeznaczenie zapisane w niebie...
Dedykacja Dla : Mojej Najwspanialszej Przyjaciółki na świecie ;* : Dominiki Wodeckiej ♥ Kocham cię i myśle że ci się spodoba! :3
Po długiej, wykańczającej jeździe na mojej deskorolce miałam w planach wrócić do domu. Zmierzałam już w kierunku apartamentu, słuchając muzyki na słuchawkach aż nagle na "ślepo" wiechałam w jakiegoś wysokiego bruneta, który również jechał na deskorolce.
- Uważaj jak jeździsz! - To znaczy..yyy... Przepraszam! - Odrazu mi się spodobał.
- To chyba ja powinienem przepraszać! - Miło spotkać tu polke. - i pomógł mi wstać z ziemi. - Nic Ci nie jest? - spytał.
Dziwiłam się również że spotkałam tu polaka.
- Dzięki. Nie! - podziękowałam za pomoc i zarumieniłam się.
- Jestem Jack. A ty??
- Ja Ania. - Miło cię poznać.
- Widze że jeździsz na desce? - spytał.
- Tak na longboardzie. Co cię tu sprowadza?
- Jestem na wakacjach. - Dokładnie od wczoraj przyleciałem z Polski.
- Tak jak ja! - Z kim jesteś? - dopytywałam się.
- Z kumplami...a ty?
- Z przyjaciółmi iii... bratem! - odpowiedziałam.
- Taaa... - powiedział. - Ładnie tu!
- I to jak!
Byliśmy chyba sobą troche zawstydzeni.. Nie wiedzialiśmy o czym ze sobą gadać i czasem brakowało na tematu.
- Gdzie "mieszkasz"?
- Niedaleko. Muszę zjechać z tej górki i skręcić w lewo. Tam jest jeden z białych apartamentów i tam własnie jestem na wakacjach...nocuje..,jem..
- Mhm. Ja tutaj. - i pokazał na duży brązowy dom , który znajdował się naprzeciwko nas. Wydawał mi się bardzo kosztowny. Może dlatego że był taki elegancki? Sama nie wiem. Ten chłopak był przystojny nawet bardzo i nie chwaląc się myśle że ja też wpadłam mu w oko.
- Podasz mi swój numer? - spytał.
Ja się wahałam i długo nie odpowiadałam, więc zaczął się tłumaczyć.
- No wiesz moglibyśmy się... - wtedy mu przerwałam.
- Oczywiście! - proszę daj mi twój telefon. I wstukałam w klawiature telefonu swój numer podpisując się "Niezależna".
- Okey, będę lecieć. Miło było się z tobą zdeżyć. - zaśmiałam się.
- Ok. Napisze do Ciebie, cześć!
I tak każdy pojechał w swoją strone. Weszłam do domu i rzuciłam deske na bok.. gdzie popadnie.
- Hej! - Gdzie ty tyle byłaś? Miałaś pojeździć godzine.. Nei osiem! - spytała Sara.
- Poznałam kogoś.. Całkiem miłego.
- Opowiadaj! - powiedziała , zaciekawiona odkładając książkę na bok.
Po długim wytłumaczeniu jej jak było i jaki jest Jack, poszłam coś przekońsić do kuchni. Trochę zgłodniałam po plaży i desce. Zauważyłam spaghetti ( czy jak to tam) i bardzo się ucieszyłam. Uwielbiałam to danie.
- Cześć. To jak...idziemy gdzieś dziś wieczorem? - spytał Eryk, który właśnie wszedł do kuchni bez koszulki.
- Tak jasne, pakerze! - uśmiechnełam się do niego.
- HaHaHa. - zaśmiał się i wyszedł.
Eryk też miał coś w sobie. Był inny niż wszyscy dlatego własnie go lubiłam. Ale czy on teraz chciał mnie uwieść? Nie rozumiem...
Była 20.00. Ubrałam się w niebieską sukienke i czarne sandałki, ponieważ wiedziałam że wszystko skończy się imprezą.
Dostałam sms'a o treści..:
Hej! Myśle że Niezależna to ty? Masz dzisiaj czas? Może się gdzieś spotkamy w okolicy?
                                                                                                      Jack.
Natychmiast odpisałam:
Hej! Tak to ja..zgadłeś!!! Dzisiaj ide na impreze z kolegą w okolicy.. Mam nadzieje że się spotkamy.
                                                                                                       Niezależna.. Ania.
Już nic nie odpisał. Ale i tak przypuszczałam że wpadłam mu w oko tak jak on mi.
- Idziesz , siostrzyczko? - Zapytał Eryk który właśnie stał opierając się o moje drzwi.
- Tak , tak , braciszku. - odpowiedziałam i skierowaliśmy się w strone wyjścia gdzie spotkaliśmy Toma.
- A gdzie to się , zakochani wybierają? - zaśmiał się pod nosem.
- Ale śmieszne. - Na impreze - odpowiedziałam - Pa!
- Miłeś zabawy ! Pa .
Szliśmy i szliśmy . Doszliśmy do jakiejś restauracji.
- Co sobie życzysz , panienko? - zapytał miły kelner.
- Dla mnie sok pomarańczowy i lody truskawkowe. - odpowiedziałam.
- Oczywiście. - A dla pana?
- Dla mnie to samo. - powiedział Eryk.
Czekaliśmy bardzo  krótko na zamówienie. Chyba kelnerowi wpadłam w oko. Cały czas się na mnie gapił... Co za natrent. Aż zaczełam się go troche bać..
- Eryk.. Możemy iść się gdzieś przejś?
- Tak , mała - odpowiedział. Byłam o niego tylko o rok młodsza ale lubił tak do mnie mówić.
Szliśmy plażą. Pewnie z widzenia innych wygladaliśmy jak.. No nie wiem? Zakochani! A my tylko się przyjaźniliśmy. Czasem było mi  dobrze na duszy że mam przyjaciela 'chłopaka' , a czasem na odwrót. Zawsze wszyscy nam dogryzali.. "Zakochana para" , "uuu , "jesteście razem" , "jak po mniędzy wami się układa"?. Nieraz nas to wkurzało. Mówili że się wstydzimy 'publicznie' trzymać za ręce i dlatego się bijemy jak jeszcze byliśmy w gimnazjum. Nie było tak. Może i do siebie coś czuliśmy ale oni się strasznie uparli... Po prostu zazdrościli.
- Idziemy tam? - spytał Eryk pokazując na wielką impreze. Była 21.30.
- Tak. Możemy iść! - uśmiechnełam się i odruchowo chwyciłam go za rękę. Nawet nie wiem jak się to stało!
Jemu się to spodobało. Nie powiem że nie. Odwzajemnił uśmiech i zmierzaliśmy w kierunku imprezy. Widziałam jak już niektórzy byli pijani o tak wczesnej godzinie. Wygladało na to że wszyscy się świetnie bawili.
- Co chcesz do picia? - Spytał Eryk.
- Ja nie pije.
- Zaszalej dziewczyno! - Chociaż raz , prosze.. - powiedział.
- Ok! Whisky.
- Super . - i poszedł do baru , a ja siedziałam. Długo czekał była kolejka. Normalnie jakby ludzie nigdy nie widzieli alkoholu. Jak mnie mój brat zobaczy że pije to mnie zabije.. - pomyślałam. Ale wkońcu kiedyś trzeba zaszaleć , już piłam , nie raz! - pomyślałam.
Kto nagle od tyłu zasłonił mi oczy..
- Zgadnij kto to.. - powiedział znajomy głos , jednak rozpoznać go nie mogłam.
- Eyk?!
- Nie.. zgaduj dalej..
- Tom?
- Pudło! Jack! - popatrzył na mnie uśmiechnięty.
- Cześć! - Co ty tu robisz?!
- A no jestem. Z kumplami! - powiedział i pocałował mnie w policzek , a ja się zaczerwieniłam. - A ty co tu robisz? - zapytał.
- A no jestem! Z kumplem! - zaśmiałam się.
- Chyba kumpel się nie obrazi jak poprosze cię do tańca?
- Myśle że nie! I Tak nie wraca dość długo. - i poszłam z nim zatańczyć.
Tańczyliśmy dość długo! Dobrze że miałam sandały.
- Ide po Whisky. Chcesz? - zapytał.
- Chce! - odpowiedziałam zdyszana i usiadłam. Nagle przypomniało mi się że byłam tu z Erykiem.
Zdenerwowana zaczełam go szukać. Po 10 minutowym szukaniu odpuściłam i znowu zaczełam pić Whisky i tańczyć z Jackiem. ( Dżejkiem)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest już kojeny rozdział! Troche dłuższy od poprzednich! Poświęciłam na niego cały dzień więc myśle że wam się spodoba! Jest on dla mojej kochanej przyjaciółki : Dominiki Wodeckiej bez , której nie zaczełabym tego pisać ;* Kocham Cię ♥
Wszystkich Pozdrawiam i proszę o komętowanie i wyrazanie swojej opini! ;D
 

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 3. Ty, ja i plaża ♥
Dedykacja Dla : Karoliny Sikory ;* Pozdrawiam i całuję ;D

Było rano. Otworzyłam jedno oko by zobaczyć czy Sara śpi. Nie było jej. Ona zawsze lubiła wcześnie wstawać . Była 9.05. Postanowiłam sturlikać się z łóżka mimo wielkiego 'nie ogarniecia'. Nigdy nie byłam chętna do wczesnego wstawania. Lubiłam dłużej pospać. Ale dzisiaj miałam ochote pujść na plaże. Po zaliczeniu porannej toalety poszłam do szafy i zaczełam ubierać strój kompielowy gdy nagle ktoś zastukał do mojego pokoju. (Tymczasowego 'pokoju') Przestraszona mówiłam tylko "Momecik" I ubierałam szybciej na siebie strój.

 Okazało się że to Eryk...
- Hejj Siostrzyczko - powiedział. Zawsze tak na mnie mówił.. Prawie zawsze..
- Hej , Hej. -Czy ty musisz mnie tak straszyć? Ubierałam strój kompielowy!
- Tak apropo jest przepiękny..to znaczy ty wygladasz w nim przepięknie. - odpowiedział z maślanymi oczami. Po paru sekundach gdy tak na siebie patrzyliśmy..on w moje niebieskie jak ocean oczy , a ja w jego brązowe jak konar drzewa oczy , zaczął się powoli zbliżać i po chwili byliśmy siebie tak blisko że wystarczyło troche wyciągnąć szyje by móc się pocałować...
- Cześć! - powiedział Tom. I wtedy wszystko się zakończyło. Po prostu się od siebie odwróciliśmy i równocześnie spojrzeliśmy na Toma. - Jedliście już śniadanko? - Spytał.
- Nie ja! - I jestem naprawde bardzo głodna! - powiedziałam.
- Na co masz ochote księżniczko?
- Na grzanki z nutellą. - odpowiedziałam. Po zjedzonym śniadaniu miałam udać się na plaże gdzie była Sara. Przynajmniej tak powiedział mi Tom. Eryk się troche speszył. Jakoś przestał się odzywać po tym co wydarzyło się w pokoju. Wziełam swoją torbe i pomaszerowałam na plaże. Eryk i Tom udali się ze mną po czym Tom poszedł do sklepu kupić sobie piwo. Szłam w ciszy z Erykiem. Żadne z nas niewiedziało co ma powiedzieć. Mój strój rzeczywiście był piękny... Ale żeby aż tak Eryka poniosło? On coś do mnie czuje? Ja już sama nie wiem. Może powinnam się martwić? A może to tylko takie chwilowe..? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Eryk , który właśnie się o coś pytał.
- Wyskoczymy gdzieś wieczorem?
- Czemu nie.. - odpowiedziałam i znowu zaczełam rozważać ponownie wszystkie pytania , które sobie zadawałam przedtem. W oddali zauważyłam Sare. Poznałam ją po jej jaskrawym seledynowym stroju. Czytała książkę. Rozłożyłam się obok jej , a Eryk obok mnie.
- Hejj! Dobrze że mnie nie budziłaś ale mogłabyś chociaż napisać sms gdzie jesteś i co robisz! - powiedziałam.
- Nooo Heeejjj ! -Po co miałam pisać? I tak wiedziałam że wszystko przekaże ci twój braciszek - Tom.
- No w sumie racja.
Eryk milczał.
- Dobra ja mam dość , a wy? Ide do wody! - powiedziałam.
- No to ja też , wariatko - odezwał się Eryk.
- Ja zostaje na brzegu , naprawde muszę dokończyć tą książkę... To nasza lektura Ania i ty też powinnaś zacząć ją czytać! - Powiedziała Sara.
- Mam jeszcze miesiąc! Daj mi spokój nie będę sie martwiła jakąś głupią lekturą! - powiedziałam.
Dyskutowałam tak z Sandrą aż nagle Eryk chwycił mnie za biodra i zaczął zmierzać w kierunku wody.
- Eryk puść mnie! - Eryk! - darłam się w niebo głosy!
- Cichutko maleńka! - Już jesteśmy i uwaga...
Po tych słowach zanóżyłam się w słonej wodzie.
- Eryk ty głupku! - biłam go i chlapałam , a on natomiast mnie topił! Wiedział że tego nienawidziłam.
Po długiej "zabawie" w morzu wyszliśmy , jeszcze troche się śmiejąc pod nosem. Za około półgodziny zebraliśmy się do "domu". Wziełam prysznic ( ponieważ woda była słona) i ubrałam się w coś na luzie;
Poszłam po moją deskorolke i postanowiłam trochę pojeździć ponieważ to była moja pasja. Po długiej jeździe wybiła godzina 18.00.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest i kolejny rozdział!!! Jak juz wyżej pisałam jest Dla Karoliny Sikory ;* Myśle że wam sie podobał. Powoli się rozkręca. Jutro dodam nowe. Kto chce dedykacje? - Pisać w komęcie.
Pozdrawiam i całuje ♥
 



Rozdział 2. Blisko Ciebie to moje ulubione miejsce..♥

Lot nam się strasznie dłużył... Może dlatego że nie umieliśmy usiedzieć na miejscu..? Siedziałam obok Sary , a chłopaki razem. Czasami słuchałam muzyki.. Czasami patrzyłam na film , który puszczali.. A czasami po prostu siedziałam znudzona pisząc sms do kogo popadnie. Gdy samolot wylądował poczułam wielką ulge i krzyknełam uradowana: Huraaaa!!! Wszyscy się na mnie popatrzyli i trochę się speszyłam... Gdy wyszliśmy z samolotu , musieliśmy odrazu powędrować do naszego 'busu' , który nas zabierze na miejsce.
 -Ku.wa -przeklnełam. - Znowu mam siedzieć? Ja naprawde nienawidziłam siedzieć. Nie wytrzymywałam siedzieć i umierać z nudów.. Zawsze musiałam wziąść się w garść i ogarnąć się.
- Ania naprawde wytrzymasz... - Powiedział Eryk. - Przecież wiedziałaś że tak będzie..
- No tak ale ja naprawd ku.wa nienawidze siedzieć.. - odpowiedziałam..
- Chodź - i dał rękę na moje biodro. Powędrowaliśmy do busu gdzie było tak ciasno że japier.ziele... Myślałam że zaraz zostane wypchana przez okno (ponieważ było otwarte..) Byłam taka wkurzona , a zresztą kto by nie był?
- Nie martw się , zaraz dojedziemy - powiedział Eryk.
- Tak, tak.. Już to widze. -Nie jestem optymistką i nie patrze na świat przez różowe okulary , Eryczku. - odpowiedziałam.
- Podoba mi się to zdrobnienie. - zaśmiał się.
- Haha . Z czego się śmiejesz , głuptasie?
- Z niczego , debilko - powiedział i po raz drugi się zaśmiał.
- Sam jesteś debilem - uderzyłam go w rękę.
- No dobra , haha .
Jeszcze jechaliśmy gdzieś tak z 30 minut. Czas mi się dłużył.. i dłużył. Byłam taka zmęczona że aż Eryk mnie od tyłu podtrzymywał. Nareszcie bus zatrzymał się z wielkim hukiem. Wybiegłam jako pierwsza i ze szczęścia pocałowałam ziemie. Nasz apartament był 5 minut drogi stąd.
- Eryczku , najkochańszy braciszku... - powiedziałam.
- Czego chcesz? - skapną się że czegoś od niego chce.
- A co tak odrazu chce?! - Mam takie pytanie?..
- No jakie , gadaj?
- Poniósłbyś mnie...? - zapytałam
- Hahhahaa , chyba śnisz , słoneczko! - odpowiedział
- No prosze, prosze.. - i zrobiłam te oczy ze Shreka na , które zawsze leciał.
- Dobra już dobra. - Wskakuj na barana.
- Huraaa! Kochany jesteś - wskoczyłam na niego i pocałowałam w policzek. Eryk miał przerąbane bo dość że musiał dźwigać mnie to w dodatku bagaże. W czasie gdy mnie niósł podziwiałam piękne widoki. Doszliśmy dokładnie za 5 minut. Wparowałam do apartamętu i odrazu zajełam swoje łóżko z Sarą. Cieszyłyśmy się jak głupie! My byłyśmy w pokojach na górze , a chłopaki na dole. Byliśmy sami w niedużym domu. Rodzice nie chcieli żebyśmy byli w hotelu pełnym ludzi i "huliganów" . tak mówili na zwykłych ludzi... Mniejsza o to. Cieszyłyśmy się dlatego że mogłysmy nareszcie odpocząć od życia 'codziennego'. Byłyśmy zmęczone szkołą, obowiązkami.. Nie miałyśmy dla siebie czasu. Pogorszyły się nasze relacje... Była 18.00. Przebrałam się w coś nie "spoconego" po locie.
Rozpakowałam swoje ciuchy i byłam taka zmęczona że poległam na łóżku.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jest rozdział 2. Myśle że wam się podoba! Gdybyście mogli komętować byłabym bardzo wdzieczna! Jutro lub jeszcze dzisiaj będzie dodany kolejny rozdział! Jeśli czytacie wyraźcie swoją opinie komętując! Z góry wielkie dzięki , pozdrawiam ! ;)
Rozdział 1. Nareszcie WAKACJE ♥
Za dwa dni wakacje. Wyjeżdzam z moim kumplem Erykiem i przyjaciółką Sarą do Chorwacji. Jestem taka szczęśliwa! Nareszcie rodzice pozwolili mi jechać "Samemu" na wakacje. W grundzie rzeczy nie samemu... Musze jechać z moim starszym o cztery lata bratem ; Tomem. Ineczej rodzice by się nie zgodzili. Ale i tak się ciesze! Mój brat nigdy nie był upierdliwy. Miałam wkońcu 16 lat i powinnam już móc jechać sama na wakacje ale jakoś za bardzo nie przejmowałam się tym. Moi rodzice zawsze się o mnie martwili... 'Ania nie idź tam' , 'Ania nie idź sram' , 'Ania teraz bywają różne niebezpieczeństwa na tym świecie'... i tak cały czaas.. Gdzie bym nie wychodziła musi paść jakaś gadka. Już nerwowo nie wytrzymuje! Eryk jest moim przyjacielem od zawsze. Może nie od zawsze.. od jakiejś podstawówki. Zawsze się rozumiemy ze sobą. Kiedyś po między nami była 'chemia' , ale chyba teraz to już niemożliwe. Często nas do siebie coś ciągnie...Ale naprawde nie jesteśmy razem ani nie możemy. Zresztą chyba nie chcemy. On już "prawie" kogoś ma. Mówie prawie ponieważ nie potrafi do niej zagadać.. Pff... i gdy zawsze ona coś do niego mówi to on sie spesza. Bywa... Moja przyjaciółka jest naprawde najprawdziwszą przyjaciółką na świecie. Nigdy nie miałam lepszej. Przyjaźnimy sie od przedszkola. Wszystko sobie mówimy. Jesteśmy po prostu nierozłączne (dlatego też jedziemy razem na wakacje). Kocham ją jak własną siostre. Jest dla mnie bardzo ważna. Dzisiaj nastał dzień wakacji. Co prawda one juz były bo był 5 lipca ale lecieliśmy do Chorwacji więc dla nas tak jakby się one zaczynały. Wstałam wcześnie rano jeszcze troche zaspana.. Popatrzyłam na zegarek była dokładnie 9.01. Słyszałam rodziców głośno chodzących po domu i mojego brata , który już najwyraźniej przyjechał mnie zabrać. Szybko wstałam i ubrałam sie na luzie ponieważ już wszystko miałam spakowane.
 
 
Ja nigdy nienawidziłam sie ubierać w sukienki. Prawie zawsze stawiałam na luz. Zaliczyłam poranną toaletę i zbiegłam na dół po schodach. Rodzice jak zawsze :
- Dzień Dobry Słoneczko! - to była ich codzienna 'poranna' gadka..
- Dzień Dobry - odpowiedziałam jeszcze troche nie ogarnięta.
-Cześć siostrzyczko! - usłyszłam głos Toma , który własnie szedł z salonu..
-Braciszku! - rzuciłam sie mu na szyje.
-Dusisz! - Powiedział.
-Musisz wytrzymać bo będę cię dusić jeszcze bardziej! -Tak się stęskniłam!
-Myślisz że ja nie? -Tak cię kocham - powiedział.
-Dobra koniec tych czułości! - wtrącił sie tata kiedy miałam powiedzieć że ja go też... Bardzo brakowało mi Toma... Wyprowadził sie gdy miał 18 lat. Teraz na 20... Ciagle opowiada o swojej dziewczynie.. Jaka to ona nie jest.. I czego to ona nie robi. Nieraz mam już dość ale udaje że ją podziwiam. Wybiła godzina 12.00 gdy zdążyliśmy zjeść (to znaczy ja..) i wszystko dokładnie spakować noi oczywiście pożegnać sie z rodzicami... Nie było to łatwe..
- Aniu napewno chcesz tego? - spytała mama, zasmucona jakbym wyjeżdżała na całe życie..
- Tak mamo. -Niedługo się zobaczymy. - Nie martwcie sie! - przytuliłam mame ,a później tate.
- No dobrze, daj juz dziecku spokuj , kochanie. - Niech jadą bo sie spóźnia na samolot. - powiedział tata. Tata zawsze był 'spokojniejszy' od mamy. Mama troszkę była przewrażliwona. Nieraz bardoz mnei to wnerwiało i kiedy widział to tata i nie chciał zebym wybuchneła krzykiem , uspokajał mame i mówił żebym poszła już lepiej do swojego pokoju. Kochałam tą jego cierpiliwość. Pomachałam jeszcze rodzicą i pojechałam na lotnisko z Tomem. Spotkałam też tam Sare i Eryka , którzy już czekali. Za 30 minut wsiedliśmy do ogromnego samolotu i polecieliśmy do Chorwacji.
WITAJ CHORWACJO! ŻEGNAJ POLSKO!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Noi jest pierwszy rozdział! Myśle że sie wam spodoba! Komętujcie bo to naprawde pomaga... Mam nadzieje że nie przynudziałam tym opowiadaniem ! ;D Pozdrawiam Misiaki ;*